Testuje zarówno na twarzy jak i włosach.
Na twarzy czuć lekkie mrowienie po użyciu. Skóra póki co nie jest super nawilżona po nim pomimo nałożenia dodatkowo kwasu hialuronowego i kolagenu w płynie.
Okropnie pachnie ziemniakami ten olejek :/
Co do włosów to olejowałam nim głównie grzywkę i włosy na górze głowy na noc bo miałam poprzepalane od pasemek. Nad ranem na mokre włosy nałożyłam maskę Macademia na pół h. Potem zmyłam całość dokładnie szamponem: skarbiec-natury.pl/pl/p/Szampon-do-wlosow-zniszczonych/778 z czerwoną glinką. Następnie znowu nałożyłam maskę Macademia tyle, że już tylko na 5 minut aby włosy były znów gładkie. Na sam koniec zimną wodą spłukałam aby zamknąć łuski włosa.
Zawinęłam na chwilę w ręcznik. Następnie na mokre włosy nałożyłam olejek Macademia na końcówki i podsuszałam suszarką chłodnym powietrzem. Po wstępnym wyschnięciu włosów spryskałam je mgiełką do włosów z kwasem hialuronowym.
Włosy po tym zabiegu zrobiły się niezwykle lekkie i śliskie w dotyku. Są grubsze i jest ich więcej. Na grzywce porowatość i suchość prawie znikła zupełnie. Końcówki też dobrze odżywione. W miejscach nieolejowanych nadal spuszenie i porowatość, następnym razem zaoolejuje włosy na całej długości :)
Efekt:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz